Początkowo post ten miał być o czymś zupełnie innym, ale silniejsza od poprzedniej okazała się inspiracja najnowszą płytą szwedzkiej wokalistki Lykke Li.
To jedna z najczęściej słuchanych przeze mnie płyt w ostatnim czasie.
Różni się nieco od debiutanckiego longplay'u artystki (Youth Novels, wydanego 4 lutego 2008). Pierwszy zdecydowanie był bardziej dziewczęcy, Wounded Rhymes jest natomiast w moim mniemaniu znacznie bardziej kobiecy.
Lykke Li ma niesamowitą barwę głosu i to sprawia, że z miejsca przyciąga uwagę. Krążek dostępny jest od 28 lutego br. Szczerze polecam przesłuchanie - może wciągniecie się w te melodie tak jak ja.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz